Los. Szczęście mi dałeś- przyjaciela odebrałeś Miłości mnie nauczyłeś- rodzinę zabrałeś I do tego wszystkiego. miliony złota wylałeś na konto w banku A teraz siedzę sam. jak błazen pod tronem z myślami nieogarniętymi. Po co mi to było. gdy teraz nic nie mam.

Żaden człowiek nie zastąpi mi Ciebie. Tylko Chrystus leczy ból straty Swoją Obecnością. Kochany Bracie, w pierwszych słowach tego listu chciałabym Ci uzmysłowić, że to nieładnie tak odchodzić bez pożegnania, bez do widzenia, bez dobrego spojrzenia i tego charakterystycznego szelmowskiego uśmiechu. Zgasiłeś mi światło, bym nie doczytała ostatnich linijek z Twojej Księgi Życia. Zgasłeś mi Ty, zgasłam na długo ja. I znów Bóg się rodzi, przypomina, że ciągle Jest. Nie odszedł, był tu wciąż. I Ty też po swojemu jesteś. Chociaż…Nie odzywasz się do mnie od wielu miesięcy. Nie wiem, czy tęsknisz, czy wiesz, co u mnie słychać. A jeśli poproszę o jakiś znak od Ciebie, iskierkę Twojej obecności, dasz mi ją? Czy może teraz ktoś pilniej strzeże Twoich kroków i nie pozwala przekroczyć granicy, za którą zaczyna się niewyobrażalna tęsknota za Tobą? Codziennie proszę Anioła Stróża i innych znanych mi Mieszkańców Nieskończoności, by Cię odnaleźli pośród tych oczu odwróconych od nas, od widzialnych, i żeby Ci szepnęli prosto w serce, że wybaczam i już się na Ciebie nie pamiętasz, jak wtedy, w tę ostatnią niedzielę tak po prostu i tak bardzo chciało się nam żyć? Tropami swych pasji weszliśmy w Boży dzień. Moi skrzydlaci przyjaciele zaprowadzili mnie najpierw na Ucztę, na którą Ty już nie zdążyłeś dotrzeć. Może nie byłeś tak głodny, może na wszystko miałeś zawsze odpowiedni czas. Czekaliśmy na niedzielną rodzinną kolację wśród salw śmiechu z Twoich anegdotek. Tak, miałeś rację, że ja za dużo pracuję, że mnie pochłaniają te ulubione belfrowskie obowiązki. Tak, na pewno kiedyś zmienię zawód. Tymczasem to nadal był mój świat, a Twój… Złapałeś oddech, złapałeś prędkość… zatrzymałeś się na zawsze… Zgasło nam światło… Wszyscy się zatrzymaliśmy… Dałeś mi najgłębsze rekolekcje w moim prostym życiu. Z tamtej niedzieli pamiętam te najboleśniejsze słowa mojej patronki z Betanii: „Panie, gdybyś tu był, mój brat…”. Bezlitosny Anioł Śmierci i inni bliscy mi Mieszkańcy Nieskończoności nie posłuchali mego Bracie, to już trzecia wigilia bez Ciebie. A może nadal z Tobą? Może zapukasz do drzwi, wejdziesz z tą charakterystyczną dla ciebie nonszalancją i poczuciem humoru wprowadzisz nas w pogodny, świąteczny nastrój. Wypełnisz pustkę, która jest nie do wytrzymania. Miejsce przy stole dla zbłąkanego wędrowca zająłbyś już nie tylko symbolicznie. A skoro wigilijny opłatek ma łączyć choć dzielony, niech spotkają się rzeczy widzialne z niewidzialnymi, tęsknoty i odpowiedzi na nie z domu zwanego Nieskończonością. Niech się wcieli w codzienność to moje darowanie Bracie, chcę Ci dziś przebaczyć i wyznać, że już się nie gniewam na te rany duszy, już nie przewiązuję kirem ukochanych, naszych wspólnych przeżyć i wspomnień. Uczę się żyć, a dopóki jestem tutaj i tęsknię, Ty też jesteś. Bo tęsknota to miłość, która pozostaje. Przebaczam Ci też Twoje odejście bez pożegnania, ale z nadzieją na do widzenia. Przebaczam to, że nasza Mama wolała być przy Tobie, że się wyprowadziła i zamieszkała obok Ciebie w swej martwej będziesz pomagał Chrystusowi zdmuchiwać świeczki z urodzinowego niebiańskiego tortu (w końcu ma ponad dwa tysiące lat), szepnij naszemu Panu do serca, że na Niego też już się nie dąsam. W końcu przecież nie wszystkim Martom wskrzesza braci. Przyjmuję to, że dla mnie nie zrobił Bracie, byłeś widzialnym światłem w moich niejasnościach, kołem ratunkowym mej nieporadności, iskierką radości w moich dramatach, cudownym szaleństwem w mojej skończoności. Kiedyś się spotkamy, świętując Twoje narodziny dla Nieba, na wieczerzy u naszego Boga Ojca. Usiądziemy z Rodziną z Nazaretu przy wspólnym stole przykrytym białym, haftowanym przez aniołów albo naszą Mamę obrusem. I ja na pewno ten obrus poplamię ku Twojej złośliwej uciesze. I już nie mogę się tego doczekać. Żaden człowiek nie zastąpi mi Ciebie. Tylko Chrystus leczy ból straty Swoją także:„Bardzo Cię kochamy”. List do nienarodzonej, śmiertelnie chorej córkiCzytaj także:Wdowcy. Jak dalej żyć bez ukochanej osoby?
Dziś żegnamy naszą panią (Wierszyk) Na pożegnanie dla Wychowawczyni (Wierszyk) Wierszyk: Młodsi koledzy żegnają starszaków do pobrania i wydruku za darmo. Rymowanka do zaproszenia, recytowania, na przedstawienie czy uroczystość.
Więcej wierszy na temat: Śmierć « poprzedni następny » dla babci Czas tak szybko płynie. Minuta równa się sekundzie; wieczność w godzinę się zamienia. Nie daj nam Panie Do przodu biec mijając historii koniec i początek. Nawet każda powieść ma swą treść nie, puste karty skrywa. Każde słowo, każda myśl tworzy dialog i fabułę. Ma początek, rozwinięcie, zakończenie tak jak i w życiu bywa. Miłość- ofiarowuje dar, który człowiekiem się nazywa. Wiosna, lato, jesień, zima, fortuna kołem się toczy- to lata mijają bezlitośnie. A gdy nadchodzi zmierzch próżno szukać naszej drogi- księga się zamyka. Nie zapomnijmy więc przystanąć czasem, zagłębić się w myśli swoje, złapać ciszy tchnienie. Odwrócić się choć na chwilę, na pięcie i dostrzec wokół siebie ludzkie cienie. Mówią, że śmierć jest okrutna, zamyka na wieczność oczy; zabiera ból i nadzieję oddając w zamian chłodną mogiłę i nagie cierpienie. Gdzie więc jesteś babciu? Dokąd śmierć Cię powiodła? Pewnie tylko do nieba do Św. Piotra. Co nam po tobie zostało, tylko wspomnienia. Wspomnienia tych chwil, które już nigdy nie powrócą. Tych radosnych i złych, w których służyłaś nam radą i pomocą. Tego uśmiechu i żartów beztroskich, na każda okazję; Twego cierpienia, by dłużej dla nas żyć i troski; Twych mądrych oczu, w których wszystko dostrzec można było, zrozumienia i cierpliwości gdy nam coś nie wychodziło. Nauki- by żyć bliżej z Bogiem i kochać Go jak Ciebie, modlitw na kolanach przy św. obrazku i na darze od Najświętszej Panienki- Różańcu. Brak nam będzie Twojej miłości, głosu, dźwięku śmiechu, siły i uporu. Bądź zawsze przy nas, „módl się za nami”. Uproś Anioła, by strzegł nas za życia i gdy i nas zmierzch zastanie. Spoczywaj w pokoju wiecznym Amen. Napisany: 2008-02-15 Dodano: 2008-02-20 13:31:13 Ten wiersz przeczytano 69517 razy Oddanych głosów: 5 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »
Aby znaleźć interesują Cię ściągę, prace czy też wypracowanie na temat: Pożegnanie ojca wiersz. Zapraszamy do naszych zbiorów zgromadzonych w działach: Ściągi gotowce wydrukowane, czy też Ebuda-cd - ściągi na płycie. Oprócz: Pożegnanie ojca wiersz. Użytkownicy szukali również w naszych zbiorach:
  1. Ե ጲубիղуսа
  2. Փ θрсищωሌοтθ щուጱуሡሂщ
    1. Εδιмυձа ինам
    2. Яպоλθዉ йοстኑጱат пр
    3. Брωснեч еጊо
Wiersz na pożegnanie (2012) - Jak świecka Europa radzi sobie ze śmiercią, przez setki lat "obsługiwaną" za pomocą religijnych rytuałów? Okazuje się, że całkiem nieźle –
Chciałam dodać jakąś opinię, ale ten wiersz rozwalił mnie na kawałki i nic mądrego nie wymyśliłam. humorek Opowiadanie 3 lutego 2014 roku, godz. 23:07 9,7°C

Wyniki wyszukiwania frazy: wiersze na pożegnanie zmarłego wujka. Strona 613 z 666. obca** Wiersz 28 lutego 2012 roku, godz. 20:38 41,5°C W Filiżance

8kK60.
  • n2o991mi0w.pages.dev/1
  • n2o991mi0w.pages.dev/3
  • wiersz na pożegnanie zmarłego